Uzależnienie od pracy to problem, o którym coraz więcej się mówi. W dobie smartfonów jest nam jeszcze łatwiej niż wcześniej pozostać podłączonym do życia zawodowego. Choć mamy wrażenie, że pracując po godzinach wykazujemy się niezbędnym zaangażowaniem, to w rzeczywistości świat się bez nas nie zawali! Warto podjąć wyzwanie i uporać się z pracoholizmem, by zyskać więcej czasu na to, co dla nas najważniejsze.

Jestem pracoholikiem – przyznaje się Mariusz Budrowski, twórca popularnego w sieci projektu „Odmładzanie na Surowo”. Choć sam promuję zdrowy styl życia, to mam świadomość, że nie zawsze udaje mi się zrównoważyć życie zawodowe i prywatne. Moja praca jest moją pasją, której się poświęcam, więc łatwo przychodzi mi działanie od świtu do późnej nocy. Staram się jednak walczyć ze swoim nałogiem i zachęcam do tego innych.

Pracodawca ci podziękuje… i tylko on.

Każdego dnia czeka na nas wiele zadań, które staramy się wykonać najlepiej jak potrafimy, a jednocześnie nie chcemy niczego zostawiać na później. Nasze zaangażowanie jest doceniane, co motywuje do dalszego działania. Zostajemy więc dłużej w pracy, by „jeszcze coś skończyć” i mieć potem „wolną głowę”. A obowiązków nie ubywa… i następnego ranka czeka na nas kolejna porcja obowiązków. Czy da się zrobić wszystko, co jest do zrobienia? Nie da się! – przestrzega Mariusz. Każda dodatkowa godzina w pracy to mniej czasu wolnego dla rodziny, znajomych, naszego hobby i innych elementów życia prywatnego. Co z tego, że szef będzie z nas zadowolony lub nasza własna firma będzie działała sprawnie? Przecież pracujemy po to, by mieć pieniądze na życie – życie, którego celem nie jest praca. Pamiętajmy o najbliższych, którzy na nas czekają, by spędzić z nami choć kilka chwil w ciągu dnia.

Przypomina mi się taka smutna historia pewnego człowieka, którego syn zmarł tragicznie w młodym wieku – opowiada Budrowski. Śniły mu się po nocach pytania, które zadawał mu syn za życia: „tato, czy dzisiaj pójdziemy na spacer?”, „czy pogramy dzisiaj wieczorem w piłkę?”. Ów człowiek miał do siebie żal za to, że nie zawsze miał czas dla swojego dziecka, bo tak był pochłonięty pracą. A teraz już tego czasu nie odzyska. To bardzo obrazowy przykład tego, że przez pracoholizm najwięcej tracą ważni dla nas ludzie.

Smart-strzykawka?

Nawet jeśli zachowujemy umiar w pracy i nie zaniedbujemy rodziny, to faktem jest, że dzięki smartfonom możemy pracować z dowolnego miejsca i o każdej porze. Urządzenia, z których korzystamy cały czas są dla nas jak kroplówka, dozująca używkę. Już ja dobrze wiem, co robisz w łazience! Pracujesz! – śmieje się Mariusz. Późno w nocy, leżąc już w łóżku, też na pewno zaglądasz na służbowego maila? Niełatwo jest poradzić sobie z przyzwyczajeniem do kompulsywnego sprawdzania skrzynki, ale warto przeanalizować te niezdrowe nawyki i spróbować sobie z nimi poradzić. Jeśli odpisujemy na wiadomości w czasie wolnym, to również innym pracownikom dajemy sygnał, że takie zachowanie jest właściwe – zauważa Budrowski. Nakręcamy tym spiralę pracoholizmu, bo nawet, jeśli będziemy się czuć lepiej z mailem, na którego odpisaliśmy, to zostawiamy kolejnego, już dla kogoś innego.

Wskazówki dla diagnozy

Czy masz problem z pracoholizmem? Jeśli tak, to być może ten sam problem dotyczył kogoś z Twoich przodków! Warto przyjrzeć się historii swojej rodziny, by sprawdzić, czy skłonności do tego uzależnienia nie mamy przypadkiem w genach.

Mój dziadek jest tytanem pracy. Ma 93 lata i wciąż jest niesłychanie aktywnym człowiekiem. W swoim życiu przepracował ciężko każdy dzień i nawet na emeryturze nie chce spędzać czasu bezczynnie. Dla mnie dziadek jest bohaterem i wzorem do naśladowania, ale sądzę, że właśnie po nim odziedziczyłem swoją słabość do nadmiarowego zaangażowania w pracę.

Moim ulubionym sposobem diagnozy pracoholizmu jest „test bujanego fotela” – zdradza nam Mariusz. To taki eksperyment myślowy, w którym wyobrażamy sobie siebie za kilkadziesiąt lat, jak siedzimy w bujanym fotelu i wspominamy swoje życie. Jak przeżyliśmy swój czas na Ziemi? Kto był obok nas, z kim spędzaliśmy dni? Czy pamiętamy naszą pracę, czy to, co robiliśmy w czasie wolnym? Czy nikomu z najbliższych nie sprawialiśmy przykrości, gdy mówiliśmy „przepraszam, jestem zajęty”? Warto wykonać taki prosty test, gdyż jest on próbą przewidzenia skutków naszych codziennych decyzji, by w porę się opamiętać i zmienić swoje priorytety.

Jak pracować z umiarem?

Mariusz radzi, by rzucić sobie samemu wyzwanie i odpowiedzieć na pytanie: „co się stanie, jeśli przestanę tyle pracować?” Może to przykre, co powiem, ale NIE JESTEŚ NAJWAŻNIEJSZY! – jest pewien Mariusz Budrowski. Gwarantuję Ci, że nie na każdą wiadomość trzeba odpisać natychmiast. Nie każde zadanie musisz wykonać Ty i nie musisz wszystkiego zrobić dzisiaj. Czy w firmie naprawdę coś się zawali, jeśli wyjdziesz z pracy o czasie? Czy myślenie w wolnych chwilach o czekających Cię wyzwaniach w czymś Ci w ogóle pomaga? Radzę, abyś spróbował przestać się przejmować, choć sam wiem, jakie to trudne. Nie jesteś najważniejszy! Pracujesz z innymi ludźmi, którzy także dużo umieją i na pewno są w stanie zrobić wszystko, co jest do wykonania.

Dodaj komentarz